Szkoła Podstawowa nr 389

im. Stefana Starzyńskiego w Warszawie

Aktualności

Podróże małe i duże

Nie od dziś wiadomo, że podróże kształcą - nie dziwi więc, że propozycja dwudniowej wycieczki spotkała się z dużym zainteresowaniem, zarówno rodziców, jak i uczniów klas 3a i 4a.

Tym razem celem naszej eskapady były: królewskie miasto Sandomierz oraz Ojcowski Park Narodowy.

Ale od początku... W zeszły piątek, tj. 6 czerwca, autokar pełen roześmianych twarzy zmierzał na południe Polski, aby tam, pod opieką przewodnika, odwiedzić najciekawsze miejsca w Sandomierzu i wysłuchać miejskich legend i historii. Na początek podziemia i mrożąca krew w żyłach opowieść o Halinie - dzielnej córce kasztelana, która w pojedynkę uratowała Sandomierz przed Tatarami.
Po przystanku w lochach (przyjemny chłód nieco nas orzeźwił) nadszedł czas na zbrojownię. Skoro zbrojownia, to i rycerz. I to nie byle jaki rycerz, bo rycerz honorowy. W jego kodeksie rzeczą najważniejszą szacunek, umiejętności, ciężka praca i wzajemne wsparcie.
Był także rejs statkiem po Wiśle, w trakcie którego można było podziwiać panoramę miasta z górującymi wieżami kościołów, o których opowiadał przewodnik. A na końcu - czas wolny i chwila odpoczynku. Obiad, szybkie zakupy i... lody.
Wieczorem zawitaliśmy (już trzeci raz!) do zaprzyjaźnionej szkoły w Szumsku. Oczywiście nie ma udanej wycieczki bez ogniska z kiełbaskami i gorącymi ziemniakami, a naszą małą tradycją stało się czytanie książki przez panią Grażynkę Markowską. Nie wiem, czy wszyscy dotrwali do końca przygód detektywa Pozytywki, ale nie ma czemu się dziwić - cały dzień w ruchu dał się wszystkim we znaki. 

Jedną z rzeczy, których w mieście ciężko doświadczyć, jest wszechobecny śpiew ptaków. Promyki słońca i ptasi trel obudziły wszystkich z samego rana - nawet największe śpiochy. Sobotni cel - Ojcowski Park Narodowy. Piękna pogoda, a i przewodnik dopisał (wspaniały gawiedziarz), więc na szlaku spacerowało się bardzo przyjemnie. Co prawda, na zamku nie udało się spotkać białej damy i usłyszeć tętentu koni niosących rycerzy na grzbiecie, ale od czego jest wyobraźnia...
Skały, wąwóz i otaczająca zieleń zapierały dech w piersiach, a już szczególnie jaskinia Łokietka. 
Pamiętajmy, obcowanie z naturą to olbrzymia wartość dodana dla każdego człowieka.                                                           

Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy, więc zanim się obejrzeliśmy, trzeba było wracać. Jeszcze tylko obiad, zakup pamiątek i w drogę. A w międzyczasie kolejna niespodzianka - McDonald's (oczywiście zawsze musi był McDonald's).  W końcu, późnym wieczorem, udało się dotrzeć do czekających przed szkołą stęsknionych rodziców. 

Z tego miejsca należą się serdeczne podziękowania p. Dorocie, która zawsze wita nas w Szkole Podstawowej w Szumsku i służy pomocą wszelaką. Dziękujemy również wychowawcom - p. Grażynie Markowskiej i p. Edycie Lechwar, a także rodzicom - p. Monice Bardyszewskiej, p. Ewelinie Cieszewskiej i p. Agnieszce Przegalińskiej za zaangażowanie, pomoc oraz ciężką i odpowiedzialną pracę jako opiekunowie podczas wycieczki.